Bajka dla dorosłych

Czy ktoś czytał Wam bajki gdy byliście mali? Taka sytuacja: chcecie spać a tu rodziciel przyłazi z książką i opowiada jakieś bujdy na resorach (powoli uświadamiam sobie, że moje młodzieżowe słownictwo coraz bardziej podchodzi pod staroświeckie). W tych bajkach kryło się ziarenko prawdy, jakaś historia, morał, walka dobra ze złem. Dla mnie to za mało. Zazwyczaj początek brzmiał: „za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma morzami i siedmioma lasami…” bla bla bla. Jakby nie można zacząć inaczej, w końcu to bajka dla dorosłych. Na przykład tak…

Gdybym była królem…Tak właśnie – królem. Nie królową, bo król jest facetem, pewnie miałby większe poparcie wśród poddanych. No i król mógłby być przystojny, nie musi rodzić dzieci a dziewcząt miałby na pęczki. Z królową nie każdy by się liczył, więc co to za władza? Poza tym wypadałoby, żeby królowa nosiła przepastne suknie, które wydają mi się niewygodne. O pantalonach nie wspominając. Gdybym jednak była królem, chodziłabym w jeansach, białej koszulce, conversach i miała wszystko w tyle, bo całą brudną robotę wykonywałyby za mnie roboty. A nie, przepraszam, to nie ta bajka. Ludzie by wykonywali. Tacy najwierniejsi.

DSC_0516

Prawda, że całkiem niezły ze mnie król? Zamek miałby formę bardzo nowoczesną, bo wieżyczki mi nie leżą. Jeszcze, nie daj Boże, uwięziona królewna umarłaby z głodu i straszyła mnie w nocy? No way. Do posiadłości musiałyby prowadzić wielkie, kamienne schody. Takie, jak w Gatsbym. Ach, zapomniałam o fosie. Fosa to zamkowe must have. Tylko nie z jakąś brudną breją a krystalicznie czystą wodą, białym piaskiem i bujną roślinnością. Chociaż – pewnie lepiej od razu zbudować zamek na wyspie. Wtedy fosa będzie i ładna i spora i tania, bo kasę, która poszłaby na jej budowę wydałabym na przyjemności. Komu, jak komu ale królowi się należą, prawda?

A co to za przyjemności? Przynajmniej jedna komnata wypełniona po brzegi książkami. Król musi mieć czas na czytanie, które sprawia, że jesteśmy mądrzejsi. Król powinien być mądry. Głupi władca nie wiedziałby, jak zarządzać królestwem, jak dysponować pieniędzmi, a ponad wszystko sprawić, że poddani byliby dalej poddanymi. Na drugim miejscu sala balowa. Lubię sobie potańczyć, a cichy kącik na wyspie gwarantuje brak sąsiadów i podglądaczy. Bo taniec to nie byle jaki. Kankan, dancehall, rock and roll – co chcecie. Drinki podawane przez wierne sługi. Nie jestem za niewolnictwem, ale przecież nie jestem też królem. Może gdybym była, chciałabym mieć niewolników? Jeszcze o tym pomyślę.

Pisałam o pieniądzach. Zastanawiam się czy system monetarny byłby wystarczająco dobry. Może zatrudnić jakiegoś gościa, który wymyśli coś fajniejszego? Handel wymienny mnie nie kręci, na pewno jest coś jeszcze. Sama nie mogłabym o tym myśleć, bo moja głowa zajęta by była wymyślaniem kar dla nieposłusznych poddanych. Chłosta i rozciąganie na kole to przestarzałe metody, wolę coś bardziej wyrafinowanego. Oczywiście z nadzieją, że nie będzie potrzebne. W moim królestwie wszyscy byliby tak szczęśliwi, że zbrodnia w jakiejkolwiek formie, kradzież, przewinienia przestałyby istnieć. Temu szczęściu przeszkadzałby jeden mały szkopuł – danina. Chciałabym być bogatym królem, co oznacza wysokie opłaty obywateli. Trudno.

Zakaz używania zegarków. Szczęśliwi czasu nie liczą. Od czego są wschody i zachody słońca? Gwiazdy na niebie? Zwierzęta i rośliny? Rośliny. Tak. Jeśli zamek to i ogród. Wiecznie zielony, kwitnący, pachnący. W ogrodzie krasnoludki, elfy i inne dobre stwory zajmowałyby się wszystkim. Nie dlatego, że muszą tylko lubią to robić. Tak też rozdzielone byłyby zadania między poddanych – robisz to co lubisz. Nie lubisz – nie robisz. Nie robisz nic – spadaj do innego królestwa. Nie cierpię leni i ich nieróbstwa.

Gdybym była królem…O czym ja w ogóle piszę? Zmieniam zdanie, wolę być królową a kobieta zmienną jest. Mam silny charakter, silną rękę i świetne karcące spojrzenie nr 5. Ludzie musieliby mnie słuchać, bo inaczej fora ze dwora. Tylko, że ja mam małe dziecko więc królową już trochę jestem. Mam dom i kuchnię, którą nazywam królestwem. Fosa też się znajdzie, jeśli porządnie popada. Książki może nie w komnacie, ale na regale. No i poddanych kilku śmiałków. I obowiązków tyle, że jeszcze dodatkowo te królewskie byłyby mi nie na rękę.

Czy nie lepiej czasem pomarzyć, powymyślać i łamać schemat zamiast opowiadać kolejnemu pokoleniu to samo do znudzenia? To wcale nie znaczy, że Budzik nie pozna Królewny Śnieżki, Kopciuszka i paru innych. Pozna, ale chciałabym żeby pamiętał też wieczory, kiedy kładziemy się razem i snujemy opowieści różnej treści. Tak, jak kiedyś robili moi rodzice ze mną.

1 comment

Leave a reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.